Przejdź do zawartości

Strona:PL Mikołaj Rej – Żywot człowieka poczciwego (1881).djvu/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
132

stanów zdradzić, którzy mu powierzywszy gardł i majętności swoich, jechali do domków swych, ciesząc się nadzieją cnoty jego. A on już tam i prawy ich szafuje, i nowe na nie ustawia wedle zdania swego.
Albowiem łakomstwo wielki to jest a możny pan. A pewne za niepewne stracić, nie barzo to rozum jest A tam się już czego pewnego nadziewa, a tu do domu przyjechawszy niemasz się już czego nadziewać. Ale by się obaczył, już tu nierówno pewniejsze. Bo już pewna sława, pewna wielka poczciwość, pewna miłość a wdzięczność u ludzi, pewne obietnice pańskie, które wiernemu a cnotliwemu nieomylnie są obiecane. A pewne też zasię pomsty, które złościwego nigdy minąć nie mogą.
Albowiem patrzaj jako jest marna rzecz, gdyby kogo potkało jakie dobrodziejstwo od kogo, aby za to wdzięczności jakiej ukazać nie miał. Ale zasię też nierówno sprośniejsza, dobrodziejstwo jakie wziąć od kogo, a cnotę, sławę i dobre mniemanie za nie zaprzedać, a dać się zwyciężyć, odwieść od poczciwej przystojności swojej. Bo kto wżdy już nieobacznie upadnie, a potem się obaczywszy już tego drugi raz przestrzega, już takiemu to wżdy bywa i u ludzi i od Boga