Przejdź do zawartości

Strona:PL Mikołaj Rej – Żywot człowieka poczciwego (1881).djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
96

lepiej ani poczciwiej nie możesz zapieczętować żywota swego. A zaraz gi gdzie lepiej stracić w jakiej niepoczciwej biesiedzie, albo opiwszy się gorzałki.
A to zawżdy miej na pieczy, gdy tam ujrzysz, ano drapią, biorą a szarpają niewinne ludzi o ich majętności, bo to jest stary zwyczaj wojenny, chociaj się łzy leją, chociaj głosy aż pod niebo o pomstę krzyczą. Alec ja radzę byś miał przemrzeć ze szkapami, kędy możesz ostrzegaj się tego, abyś miał i jednę suknię przedać a w drugiej się do domu wrócić, tedy to lepiej będzie, niżli głos niewinny a przeklęctwo na się puścić. Bo wierz mi, iż Pan Bóg na wielkiej pieczy ma, a jaśnie powieda: Gdy zawoła do mnie ubożuchny o krzywdę swoję, ja muszę pomścicielem jego być. Bo wierz mi, iż ci się to sowicie oddać musi: albo szkapy pochromieją, alboć potem i z gospodą zgorają, albo cię okradną. Owa ani obaczysz jako to Bóg sowito zawetuje, a pomści się krzywdy onego niewinnego. A przedsię to i onemu sowito nagrodzi, bo to jest święte przyrodzenie jego.
A nadobnie o tem on Roterodam sławny człowiek jakoby z pośmiewiskiem jakiem napisał, powiedział: Iż przyszedł drab chromy