Strona:PL Merimee - Dwór Karola IX-go.pdf/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nie byłem u admirała, przy tej sposobności odnowię z nim znajomość.
— Ponieważ nieprzyjemnie jest spędzić choćby kilka godzin w kozie — rzekł Béville — zaprowadzę twego brata do pewnego domu, gdzie nikomu nie przyjdzie do głowy go szukać. Będzie mógł tam spokojnie czekać zakończenia sprawy. Jako heretyk, nie może żądać schronienia w klasztorze.
— Dziękuję z całego serca — odparł Bernard — ale nie chcę się narażać.
— Daj spokój skrupułom, rad jestem wyświadczyć ci tę małą przysługę. Dom, o którym wspomniałem, należy do mego kuzyna, nieobecnego w tej chwili; mogę nim rozporządzać do woli, właśnie osadziłem w nim pewną starą babę, która pielęgnować cię będzie. Jest to nieoceniona kobieta, zna się na Medycynie, Alchemii, Magii i Astronomii, a przytem nikt lepiej od niej nie umie nosić bilecików miłosnych i pośredniczyć między zakochanymi. Niech mię piorun trzaśnie! jeżeli na moją prośbę nie wręczyłaby królowej-matce listu miłosnego.
— A więc dobrze — rzekł Jerzy — zaprowadzimy Bernarda do tego domu, skoro tylko Ambroży Paré opatrzy jego ranę.
Dobijali właśnie do brzegu. Nie bez trudności zdołano wsadzić Bernarda na konia i zawieźć go do sławnego medyka, a stamtąd do ustronnego domku, na przedmieściu Św. Antoniego. Położono go do łóżka i polecono opiece starej czarownicy, gdyż inaczej nie można jej nazwać.