Strona:PL Merimee - Dwór Karola IX-go.pdf/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Może już nigdy nie będę miał sposobności podziękować...
Zdjęła rękawiczkę i podała Bernardowi rękę na której wycisnął pocałunek.
— Panie de Mergy — rzekła drżącym nieco głosem — czy do końca będziesz trwał w uporze? Powiedz mi szczerze... gdybyś pokochał kobietę innego niż ty wyznania, czybyś się nawrócił dla jej miłości?
Bernard spuścił głowę i namyślał się nad odpowiedzią. Nie chciał zrażać hrabiny, a z drugiej strony sumienie nie pozwalało mu kłamać.
— Słyszę hasło! — nagle zawołała pani de Turgis i nie czekając odpowiedzi, popędziła w stronę, skąd dochodziło granie rogów.
Niebawem połączyli się z gronem myśliwych.
Jeleń, chcąc uniknąć pogoni, rzucił się do stawu, skąd nie można go było wypłoszyć. Kilku panów, uzbrojonych w długie tyki, wjechało w wodę i zmusiło zwierzę do ucieczki. Jeleń nie miał już sił i doprowadzony do ostateczności, oparł się o dąb, groźnie wystawiając naprzód rogi. Kilka psów legło rozszarpanych, kilka koni zostało przewróconych wraz z jeźdzcami, aż wreszcie konie, psy i myśliwi, nauczeni doświadczeniem, otoczyli półkolem rozjuszonego jelenia, trzymając się z daleka od krzaczastych jego rogów.
Król zeskoczył na ziemię, z nożem w ręku, podsunął się z tyłu i jednym potężnym ciosem przeciął nogę zwierzęcia. Jeleń padł z żałosnym jękiem; wielkie łzy spływały z jego oczu, dwazieścia psów rzuciło się na bezbronnego.