Strona:PL Merimee - Dwór Karola IX-go.pdf/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Widzę, że trzeba jasno rozmówić się z panem! — zawołała zniecierpliwiona hrabina — oddal się, gdyż twoja obecność jest tu zbyteczną. Czy zrozumiałeś?
— Najzupełniej — odrzekł z wściekłością — a co się tyczy tego fircyka, niedługo będzie on panią bawił. Do widzenia, panie de Mergy, do widzenia!
Ostatnie słowa wymówił z przyciskiem i spiąwszy konia, zniknął w zaroślach.
Hrabina jakiś czas jechała w milczeniu glądając ukradkiem na swego towarzysza. Chciła mu coś powiedzieć, ale nie wiedziała od zacząć.
Bernard osądził, da przemówić.
— Jestem dumny, że pani raczyłaś przenieść mię nad pana de Comminges.
— Panie de Mergy, umiesz władać bronią?
— Umiem — odrzekł zdziwiony.
— Ale czy dobrze?
— Nie jestem fechmistrzem, lecz zdaje mi się, że mam dosyć wprawy.
— Paryska młodzież lepiej umie się bić, niż fechmistrze z zawodu.
— Słyszałem, że wielu traci w salach fechtunkowych czas, który możnaby użyć lepiej.
— Lepiej?
— Naturalnie. Daleko byłoby przyjemniej rozmawiać z paniami, niż fechtować się w pocie czoła.
— Miałeś pan jaki pojedynek w życiu?