Strona:PL Merimee - Dwór Karola IX-go.pdf/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Nie należy jednak lekceważyć tej rady — odezwał się jeden z wojskowych — książe Gwizyusz oświadczył publicznie, że nie zazna spokoju, dopóki nie utopi miecza w waszem sercu.
— Jakże łatwo morderca mógłby dostać się do was! — zawołał Bonissan — truchleję, myśląc o tem.
— Bądź spokojny, stary druhu — z lekceważeniem odparł Coligny — mordercy więcej się nas boją, niż my ich.
Rozmawiał potem o kampanii flandryjskiej i o innych sprawach publicznych. Kilka osób oddało mu prośby do króla; przyjął je łaskawie, obiecując swoje pośrednictwo. O dziesiątej kazał sobie podać kapelusz i rękawiczki, gdyż udawał się do Luwru. Jedni panowie pożegnali się z nim, inni towarzyszyli mu dla bezpieczeństwa i obrony.
Bernard de Mergy wrócił do domu oczarowany.
— Jakże cię przyjął Gaspard I? — żartobliwie zapytał Jerzy.
— Okazał mi tyle dobroci i łaskawości, że nigdy mu tego nie zapomnę.
— Tem lepiej.
— Co to za człowiek!
— Podobny do innych ludzi, tylko że Opatrzność dała mu więcej cierpliwości, energii i ambicyi niż innym. Najwięcej jednak zawdzięcza swemu urodzeniu.