Strona:PL Merimee - Dwór Karola IX-go.pdf/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Bardzo dobrze, mówisz jak twój ojciec i będziesz pewno tak dzielnym jak on.
Admirał skinął na intendenta.
— Oto mój intendent, Samuel. Gdybyś potrzebował pieniędzy, młodzieńcze, zwróć się do niego.
Bernard podziękował i odmówił:
— Mój ojciec i mój brat zaopatrują mię we wszystko.
— Twój brat! Pewno kapitan Jerzy de Mergy, który przeszedł na katolicyzm, w początku wojny domowej?
Bernard smutnie spuścił głowę.
— Bitny to rycerz — mówił dalej admirał — ale cóż znaczy odwaga, bez bojaźni Bożej?
— Będę się starał naśladować tylko męstwo mego brata.
— Przychodź tu często i uważaj mię za swego przyjaciela. Paryż, na nieszczęście, jest zbiorowiskiem zepsucia, ale mam nadzieję, że niedługo tu pozostaniesz; skoro przygotowania będą ukończone, wyruszymy w pole, gdzie czekają cię rycerskie ostrogi.
Bernard skłonił się nizko i odstąpiwszy na stronę, wmieszał się do orszaku admirała.
— Panowie — mówił dalej Coligny, kończąc rozpoczętą dawniej rozmowę — ze wszystkich stron odbieram dobre wiadomości: mordercy z Rouen już zostali ukarani.
— Zbrodnie w Tuluzie jeszcze czekają kary — rzekł duchowny o twarzy posępnej i surowych oczach.