Strona:PL Merimee - Dwór Karola IX-go.pdf/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Jaśnie wielmożny panie, mój ojciec bardzo żałuje, że wiek nie pozwala mu złożyć osobiście swojej czołobitności.
— Panowie — rzekł Coligny, przeczytawszy list — przedstawiam wam syna barona Mergy, który przejechał dwieście mil, żeby nam ofiarować swoje służby. Nie zbraknie ochotników do Flandryi. Pragnąłbym, panowie, ażebyście przyjęli tego młodzieńca, gdyż wszyscy wielce szanujemy jego ojca.
Dworzanie skwapliwie otoczyli Bernarda, ściskając go i zapewniając o swojej przyjaźni.
— Czy byłeś kiedy na wojnie, mój przyjacielu? — zagadnął admirał — słyszałeś huk dział i szczęk broni?
Bernard, odpowiedział, że nie miał jeszcze szczęścia walczyć.
— Powinieneś raczej dziękować Bogu, że nie byłeś zmuszony rozlewać krwi swoich ziomków poważnie napomniał go admirał — wojna domowa skończyła, się na szczęście; fortunniejszy los pozwoli ci walczyć tylko przeciw nieprzyjaciołom twego króla i kraju. Jestem pewny, że nie zadasz kłamu tradycyi rodu — dodał, kładąc mu dłoń na ramieniu — stosownie do życzenia twego ojca, będziesz służył naprzód przy moim boku, a skoro zdobędziesz sztandar na Hiszpanach, otrzymasz stopień chorążego.
— Przysięgam, że w pierwszej bitwie zostanę chorążym, albo mój ojciec nie będzie miał syna! — z zapałem zawołał Bernard.