Strona:PL Merimee - Dwór Karola IX-go.pdf/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dwie dwudziestu ludzi, tymczasem cały batalion Szwajcarów szedł na nas. Książę Kondeusz rozkazuje mi natrzeć na nich... żądam dwóch kompanii rajtarów... Wówczas on nazwał mnie... tchórzem!
Bernard zerwał się i uścisnął brata, Jerzy opowiadał dalej, ale ręce mu się trzęsły, oczy iskrzyły złowrogo.
— Nazwał mię tchórzem wobec świetnego orszaku szlachty, która w kilka miesięcy później opuściła go sromotnie pod Jarnac. Zdawało mi się, że nic innego nie zostaje nad śmierć; jak wściekły rzuciłem się na Szwajcarów, przysięgając sobie, że jeżeli wyjdę żyw z bitwy, nigdy już nie będę walczył za księcia tak niesprawiedliwego. Ciężko ranny, spadłem z konia i byłbym został zabity, gdyby nie ten waryat, Béville, z którym obiadowaliśmy dzisiaj. On ocalił mi życie i przedstawił swemu panu, księciu d’Anjou. Dyszałem żądzą zemsty. Obchodzono się ze mną bardzo dobrze i namawiano, żebym przyjął służbę u mego dobroczyńcy. Przytaczano mi wiersz;
Omne solum forti patria est, ut biscibus aequor. Z oburzeniem widziałem, że protestanci przyzywają cudzoziemców do własnego kraju, ale główną przyczyną była chęć zemsty.
Marzyłem o tem, żeby na polu bitwy spotkać się z księciem Kondeuszem i zabić go. Kto inny mię ubiegł... Śmierć jego zatarła niemal w mojem sercu wspomnienie krzywd doznanych. Widzia-