Strona:PL Merimee - Dwór Karola IX-go.pdf/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Hej! Jaśku, zamknij drzwi! obojętnie rzekł oberżysta — straż mogłaby przechodzić tędy i panowie mieliby jeszcze jaką nieprzyjemność.
Był tak przyzwyczajony do scen tego rodzaju, że nie sprawiały już na nim wrażenia.
— Chcecie się bić w gospodzie, jak pijani knechci? — przekładał Jerzy, chcąc zyskać na czasie — poczekajcież przynajmniej do jutra.
— Dobrze — zgodził się Rheincy, chowając rapir do pochwy.
— Stchórzył — rzekł Vandreuil.
Słysząc to, Rheincy odepchnął wszystkich i jak wściekły rzucił się na barona. Walka jakiś czas toczyła się bez skutku, wreszcie Vandreuil zranił niebezpiecznie przeciwnika i postawiwszy nogę na jego piersiach, chciał go dobić, co było dozwolone, ale Jerzy zręcznym ruchem wyrwał mu rapir z ręki.
— Wstydź się! — zawołał — wszak on bezbronny.
Rana pana de Rheincy nie była śmiertelną, stracił jednak dużo krwi i blizki był omdlenia. Wkrótce zjawił się chirurg, opatrzył go i zawiózł łodzią do mieszkania.
Służba zmyła krew z podłogi, zebrała szczątki rozbitych butelek i przyniosła wina. Vandreuil starannie obtarł rapir, schował do pochwy i wyjąwszy z kieszeni list, który był powodem zwady, zaczął czytać głośno:
„Kochany baronie. Ten nieznośny Rheincy już mię zaczyna nudzić...”