Strona:PL Merimee - Dwór Karola IX-go.pdf/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

aksamitna maska, bez której panie ówczesne nigdy nie wychodziły. Musiała być bardzo ładną, sądząc po cerze olśniewającej białości, prześlicznych ustach i szafirowych oczach, błyszczących przez otwory wycięte w masce.
Przejeżdżając obok gromadki młodzieńców, zwolniła nieco kroku i spojrzenie jej padło na Bernarda, którego nie znała. Wszyscy skłonili się przed nią nizko, zamiatając ziemię pióropuszami, ona zaś wdzięcznem skinieniem głowy odpowiadała na hołdy.
— Kto jest ta pani? — ciekawie zapytał Bernard.
— Już się zakochał! — wykrzyknął Béville — wszyscy, zarówno hugonoci jak katolicy, biją czołem przed urodą hrabiny Dyany de Turgis.
— To jedna z najpiękniejszych kobiet na dworze, a przytem niebezpieczna jak Circe — objaśnił Jerzy — niełatwo zdobyć jej względy.
— Ileż stoczono za nią pojedynków? — zaśmiał się Bernard, któremu przed chwilą opowiadano, że miarą urody, powodzenia i rozgłosu każdej panie, jest liczba stoczonych, z jej powodu, pojedynków.
— Na tuziny trzebaby je liczyć — odrzekł baron de Vandreuil — ale co najzabawniejsze, że sama chciała się bić i posłała wyzwanie pani de Sainte-Foix, która starała się zaćmić ją na dworze.
— Pojedynek między kobietami? — zawołał Bernard.