Strona:PL Merimee - Dwór Karola IX-go.pdf/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dziwszy za pas pistolety, wziął w rękę kuferek i miał już zejść ze schodów, kiedy mu zaszedł drogę hufiec nieprzyjacielski. Dowodził nim oberżysta, ze starą halabardą w ręku, za nim postępowało trzech kuchcików z rożnami, ostatni szedł sąsiad, z zardzewiałą rusznicą. Z jednej i drugiej strony nie spodziewano się tak rychłego spotkania; zaledwie pięć czy sześć schodów dzieliło wojujące strony.
Bernard postawił kuferek i wyjął pistolet z za pasa. Ten ruch odrazu otworzył oczy oberżyście i jego sprzymierzeńcom na wadliwość ich szyku bojowego. Jedyny człowiek, zaopatrzony w broń palną, nie mógł jej użyć, gdyż zraniłby swoich towarzyszy idących w przedniej straży, tymczasem pistolety hugonota, stojącego na szczycie schodów, mogły straszliwe sprawić spustoszenie.
Trzask odwodzonego kurka zabrzmiał złowrogo, niby głos dzwonu pogrzebowego. jednomyślnie oddział napastników zawrócił w tył, szukając w kuchni obszerniejszego placu boju. Podczas tego manewru, oberżysta zaplątał w halabardę i upadł, Bernard de Mergy postąpił bardzo wspaniałomyślnie, gdyż zamiast użyć pistoletów, rzucił na głowy nieprzyjaciół swój kuferek, niby odłam skały. To przyczyniło się do zupełnej rozsypki, schody opustoszały w oka mgnieniu i tylko halabarda pozostała jako łup wojenny.
Bernard udał się do kuchni, gdzie nieprzyjaciel uszykował się do boju. Sąsiad z rusznicą