Strona:PL Merimee - Dwór Karola IX-go.pdf/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Wolałbym zawsze dobry pancerz, ukuty ze stali we Flandryi — zażartował Bernard.
— Słuchajcie! — przemówił Hornstein: — jest maść, co stanie za najlepszy pancerz. Widziałem pod Dreux szlachcica, który dostał kulą w same piersi; miał on zaczarowaną maść i wysmarował się nią przedtem. Cóż powiecie, panowie? Kula odbiła się o łosiowy kaftan, i nawet śladu kontuzyi nie było.
— Łosiowy kaftan osłabił uderzenie kuli — odezwał się Bernard.
— Wy, Francuzi, w nic nie wierzycie. Na własne oczy widziałem szląskiego piechura, jak położył rękę na stole i wszyscy dźgali w nią nożem, a nikt jej nawet nie drasnął. Spytaj się waszmość Mili, ona pochodzi z kraju, który roi się od czarowników; opowie ci takie straszne rzeczy, że włosy powstają na głowie. Nieraz, podczas długich, jesiennych wieczorów, kiedy siedzimy w obozie, przy ogniu, skóra nam cierpnie od jej powieści.
— Radbym usłyszeć jaką — rzekł Bernard — piękna Milo, spraw mi tę przyjemność.
— Opowiadaj, Milo — nalegał Hornstein — my tymczasem wysuszymy te butelki.
— Owszem, ale ty, mój młody paniczu, co w nic nie wierzysz, nie będziesz się śmiał ze mnie? — zagadnęła Mila.
— Broń Boże! — zapewnił Bernard — myślę, żeś rzuciła na mnie urok, gdyż się już zakochałem w tobie — dodał cicho.