Strona:PL Merimee - Dwór Karola IX-go.pdf/164

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

a między nimi kobiety, które także walczyły, na ostatku prowadzono czterdziestu jeńców, po większej części rannych.
Dwudziestu jeźdzców stanowiło straż tylną, wśród której jechał La Noue z adjutantem, Bernardem de Mergy. Pancerz miał pogięty, od mieczów, i konia okaleczonego. W lewej ręce trzymał wystrzelony pistolet, do prawego ramienia przymocowany był hak żelazny, za pomocą którego kierował rumakiem.
— Pozwólcie przejść jeńcom! — wołał co chwila do mieszczan — miejcie litość nad nimi! Są ranni i nie mogą się bronić.
Tłum, upojony zwycięstwem, odpowiadał wrzaskami;
— Na szubienicę z królewczykami!
— Niech żyje Żelaznoręki.
Bernard i jeźdzcy płazowali hałastrę, która lepiej poznała się na takich argumentach, niż na słowach wodza. Jeńcow doprowadzono bez szwanku do więzienia, gdzie byli bezpieczni. La Noue i kilku oficerów zsiedli z koni przed ratuszem, właśnie kiedy burmistrz wychodził z niego z rajcami.
— Witam cię, panie La Noue — rzekł burmistrz, podając mu rękę — dałeś dowód, że ród bitnych rycerzy nie wyginął ze Śmiercią admirała de Coligny.
— Wycieczka udała się pomyślnie — odparł La Noue — straciliśmy zaledwie pięciu ludzi: