Strona:PL Merimee - Dwór Karola IX-go.pdf/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Dosyć dobrze, pomimo późnego wieku, Bogu dzięki. Nieraz opowiadał mi o rajtarach i o bitwie pod Dreux, w której się odznaczyli.
— Znałem także starszego syna pana de Mergy, kapitana Jerzego, brata waszmości... To jest, znałem go przedtem...
Bernard się zmieszał.
— To był także zuch — mówił dalej Hornstein — ale w gorącej wodzie kąpany. Przykro mi bardzo, że zmienił wiarę; musiał to być wielki cios dla ojca waszmości.
Bernard zarumienił się po uszy i wyjąkał kilka słów na usprawiedliwienie brata, ale znać było, że sądzi go jeszcze surowiej niż wódz rajtarów.
— Nie mówmy o tem — rzekł Hornstein — widzę, że ten przedmiot jest bolesny dla waszmości. Jest to wielka strata dla nas, a zysk dla króla, który podobno okazuje mu wielkie względy.
— Co słychać w Paryżu? — zagadnął Bernard de Mergy, chcąc przerwać niemiłą rozmowę — czy admirał wrócił? Jakże teraz wygląda?
— Doskonale. Przybył właśnie z Blois, wraz z dworem, kiedyśmy wyjeżdżali. Jeszcze dwadzieścia wojen będzie mógł prowadzić. Jego Królewska Mość obchodzi się z nim tak łaskawie, że papiści pękają z zazdrości.
— Nigdy jednak król nie zdoła wynagrodzić jego zasług.
— Wczoraj widziałem, na własne oczy, jak na schodach Luwru ściskał rękę admirała. Książę Gwizyusz, który szedł za nimi, wyglądał jak