Strona:PL Merimee - Dwór Karola IX-go.pdf/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Napełnił kieliszek i wyrzekł kilka słów po niemiecku; w tej chwili wszyscy żołnierze rzucili czapki w górę, krzycząc: „Wiwat!” — Oberżysta myślał, że to hasło mordu i upadł na kolana. Bernard był także zdziwiony, ale poznawszy się na dowodzie hołdu i uznania, w odpowiedzi wniósł zdrowie rotmistrza.
— Na ten toast nie wystarczyło już wina w butelkach.
— Wstań, bałwanie, i przynieś nam wina — rzekł Hornstein, zwracając się do klęczącego oberżysty — czy nie widzisz, że butelki są próżne?
Chorąży, na dowód, pochwycił jedną i rzucił ją oberżyście na głowę; ten zdołał się uchylić i pobiegł spiesznie do piwnicy.
— To łotr wierutny — zauważył Bernard — ale gdyby butelką dostał, dyabelnie by miał pokiereszowaną głowę.
Wielk rzecz! — zaśmiał się chorąży.
— Łeb jego jest twardszy od butelki, a równie jak ona pusty — odezwała się Mila.
Wszyscy przyklasnęli temu żartowi.
Przyniesiono wino, podano wieczerzę i przez chwilę milczenie panowało przy stole.
— Znałem bardzo dobrze pana Mergy — rzekł Hornstein, zaspokoiwszy głód — był pułkownikiem piechoty, podczas pierwszej wyprawy księcia Kondeusza. Podczas oblężenia Orleanu, przez dwa miesiące zajmowaliśmy jedną kwaterę. Jakże się teraz miewa?