Strona:PL Merimee - Dwór Karola IX-go.pdf/150

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Trzeba było powziąć coś stanowczo. Jedna ze służących Dyany zajęła się osieroconem maleństwem, a Jerzy tymczasem tłumaczył bratu, że byłoby szaleństwem myśleć o oporze. Ucieczka była w tej chwili niemożliwą; gdyby nawet udało mu się wymknąć z Paryża, mógł paść pod nożem jakiego fanatyka na prowincyi. Kto wie, czy w całej Francyi nie została straszliwa rzeź nakazana.
Oddziały wojska pilnowały mostów, wiodących na przedmieście Saint-Germain, skąd protestanci mogli uciec na południe, gdzie najwięcej liczyli stronników. Odwoływać się do łaski monarchy, pałającego żądzą krwi, byłoby w tej chwili krokiem nieroztropnym; Bernard musiał tymczasem pozostać w domu hrabiny, gdzie nikomu nie przyjdzie do głowy go szukać.
Zaświtał nakoniec dzień, ale rzeź nie ustała. Król, zamknięty Luwrze, nie ukazywał się nikomu, jedynie porozumiewał, się z kierownikami. Motłoch, znęcony nadzieją rabunku, myszkował po domach i wyciągał z nich ofiary.
— Trzeba raz wytępić zdrajców! — wołali przywódcy.
Mordując kobiety i dzieci, powtarzano sobie słowa Katarzyny Medycejskiej: „Che pietà lor ser crudele, che crudeltà lor ser pietosa.” (Dziś ludzkością jest okrucieństwo, okrucieństwem zaś ludzkość.)
Pomiędzy żołnierzami było wielu dzielnych, osiwiałych w wojnach i słynnych z waleczności,