Strona:PL Merimee - Dwór Karola IX-go.pdf/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Dobry wieczór, panie de Béville — rzekł Bernard, podając mu rękę.
Béville, zanim mu podał swoją, szybko przełożył jakiś przedmiot z prawej dłoni do lewej.
— Czołem przed ulubieńcem pań! — zawołał — ręczę, że udajesz się na schadzkę.
— Pewno i na ciebie oczekuje pani serca — odparł Bernard wesoło — musi być dobrze strzeżoną, kiedy przywdziałeś pancerz i zaopatrzyłeś się w pistolety, jak gdybyś miał walczyć z całym regimentem.
— Roztropność nigdy nie wadzi.
— Żałuję, że dziś wieczorem nie mogę ci towarzyszyć — żartobliwie oświadczył Bernard — każdego innego dnia możesz liczyć na mnie.
— Dziś nie mógłbyś mi towarzyszyć, panie de Mergy — rzekł Béville, z zagadkowym: uśmiechem.
— W takim razie żegnam i życzę powodzenia.
— Nawzajem — z przyciskiem odpowiedział Béville.
Każdy poszedł w swoją stronę.
— Panie de Mergy! — zawołał Béville, spiesznie wracając do niego — czy Jerzy powrócił do Paryża.
— Spodziewam się go co chwila. Czy i ty, hrabio, będziesz na dzisiejszej zabawie?
— Na jakiej zabawie?
— Wszyscy mówią, że dziś odbędzie się wielka zabawa.
Béville się zmieszał.