Strona:PL Merimee - Dwór Karola IX-go.pdf/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Umilkł i zamyślił się głęboko; znać było, że w tej chwili jest czem innem zajęty.
Przez kilka minut panowało milczenie. Król usiadł przy stole, wsparł głowę na dłoni, jak człowiek bardzo znużony i nagle zawołał gniewnie:
— Dyabelski rym! — a po chwili zwrócił się do Jerzego:
— Wybacz, kapitanie, ale już od godziny się męczę nad wyszukaniem rymu; to może zniecierpliwić.
— Może przeszkadzam Waszej Królewskiej Mości? — zapytał Jerzy.
— Bynajmniej — zapewnił król i powstawszy, położył rękę na jego ramieniu.
— Jesteś zapewne zmęczony po wczorajszych łowach — mówił z zakłopotaniem — jeleń długo nas wodził po kniei...
— Gdyby taka drobnostka miała mnie zmęczyć, Najjaśniejszy Panie, nie byłbym godny dowodzić oddziałem żołnierzy. Podczas ostatniej wojny, książę Gwizyusz, widząc mię na koniu, dał mi przydomek Albańczyka.
— Mówiono mi, że jesteś doskonałym jeźdzcem, ale czy jesteś równie dobrym strzelcem?
— Mam celne oko i pewną rękę.
— Widzisz tę rusznicę na ścianie? Zdaje mi się, że o sześćdziesiąt kroków trafiłbyś z niej jakiego poganina.
— Sześćdziesiąt kroków to znaczna odległość, możebym jednak nie chybił.
Król podał rusznicę Jerzemu.