Strona:PL Merimee - Dwór Karola IX-go.pdf/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Bernard uśmiechnął się z lekceważeniem.
— Urok twych wdzięków, pani, kierował moją dłonią.
Ona pogroziła mu palcem.
— Milczałbyś lepiej, panie, chorąży.
Zdjęła rękawiczkę, żeby poprawić włosy; Bernard badawczo przypatrywał się ręce, a potem spojrzał jej w oczy. Zaśmiała się głośno.
— Dlaczego pani się śmieje?
— A pan dlaczego przypatrujesz mi się tak badawczo?
— Wybacz, hrabino, ale w tych czasach tyle mi się dziwnych przygód wydarzyło...
— Opowiedz nam pan choć jedną.
— Teraz nie mogę, zresztą świeżo stoi mi w pamięci pewne godło hiszpańskie...
— Jakież to godło?
— Składa się z jednego tylko wyrazu: Callad.
— Cóż to znaczy?
— Pani nie umiesz po hiszpańsku? — zapytał, nie spuszczając z niej oczu.
— W dzieciństwie umiałam nieco, ale zapomniałam już dawno — odparła obojętnie. — Jeżeli pan chcesz, żebym cię rozumiała, musisz mówić do mnie po francusku.
— Godło, o którem wspomniałem, zaleca milczenie.
— Rozsądne godło, Młodzi szczególniej powinni o niem pamiętać. Nie wiedziałam, żeś pan tak biegły w obcych językach, Kto cię nauczył po hiszpańsku?