Strona:PL Merimee - Dwór Karola IX-go.pdf/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ci pana de Comminges, udała się do swego majątku, oddalonego od Paryża o mil dwadzieścia Złośliwi utrzymywali, że usunęła się od świata, aby w samotności opłakiwać zabitego wielbiciela.
Razu pewnego przed śniadaniem, kiedy Jerzy, wygodnie rozparty na sofie, czytał życie Pantagruela, sławne wówczas dzieło księdza Rabelais, a brat jego ćwiczył się w grze na gitarze, pod kierunkiem Włocha, signora Uberta Vinibello, pokojowiec oznajmił, że jakaś stara kobieta czeka na dole i pragnie się widzieć z Bernardem. Młodzieniec pospieszył na wezwanie, myśląc, że to Marta przychodzi z poleceniem od hrabiny de Turgis. Była to jednak kobieta nieznajoma, która oddała mu pachnący bilecik, okręcony złotą nitką i zapieczętowany zielonym lakiem; zamiast herbu, wyciśnięty był na pieczęci Amor, z palcem na ustach i dewizę kastylijską: Cał/ad/ (Milez). List zawierał kilka słów po hiszpańsku:

Esta noche, una dame espera à V. M.

Co znaczyło: „Tej nocy, dama oczekuje na ciebie.”
— Kto ci dał ten list? — zapytał zdziwiony.
— Jakaś pani.
— Jak się nazywa?
— Nie wiem. Mówiła, że jest Hiszpanką.
— Skąd ona mię zna?
Stara się uśmiechnęła.
— Sława waszej wielmożności zawróciła głowy wszystkim paniom — odparła. — Jaką mam zanieść odpowiedź?