Strona:PL Mendele Mojcher Sforim - Szkapa.pdf/149

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

my, rozmaitych kolorów i postaci, kręciły się przedemną i unosiły, uciekały, djabli wiedzą dokąd. Pomiędzy niemi stał jakiś wielki czarny pies, który co chwila przybierał inne kształty, błyskał oczami, wyszczerzał zęby, robił różne miny, aż dopóki, po różnych przemianach, nie wziął na siebie postaci strasznego i dzikiego człowieka, którym był mój nieznajomy.
— Ha! ha! ty drżysz! — żartował ze mnie. O, tak, tak, mój człowieczku, ja mam przyjemność gdy ty drżysz i pocisz się ze strachu...
Spojrzałem na niego, akurat, jak mysz na kota, który bawi się z nią, zanim ją rozszarpie i połknie.
— No, skoro drżysz — rzekł dalej — wiedzże przynajmniej dlaczego. Ja jestem ten, który otworzył drogę do nowego świata, ażeby stare było zawsze nowem; ażeby przezemnie transportowali się ludzie na tamten świat, na to by inni mogli mieć istnienie. Ja jestem ten, który moją siłę przeciwstawiam innej sile, z którą wałczę, i przez to powstaje na świecie wszelka nowość. Ja jestem znany każdemu, i tyś mnie przed chwilą nazwał mojem własnem imieniem: Ja jestem król djabłów, ja jestem szatan; jestem „aszmodaj!” (asmodeusz).
— Przepraszam pana, za pozwoleniem — odezwałem się z wielkiem uszanowaniem — przepra-