typowo chińskie, szminkowane zgodnie z obyczajem wyższych klas na biało i czerwono. Rzęsy wydawały się wydłużone, dzięki kunsztownemu malowaniu. Włosy, w kształcie motyla, przytrzymywały liczne grzebienie i igły. Wierzchnia szata szła pod samą szyję i szerokiemi fałdami spadała aż na ziemię. Ręce były głęboko schowane w rękawach. Nóg nie widać było, ale chód świadczył, że nie były zdeformowane.
Ukłoniły się głęboko, w milczeniu. Nawet pod szminką rysy córek odznaczały się młodzieńczą świeżością. Natomiast twarz matki nosiła liczne ślady zmartwień i trosk.
Oczywiście, wszyscy goście powstali z miejsc. Zanim Degenfeld zdążył otworzyć usta, wysunął się kapitan, ukłonił się z godnością i rzekł:
— Myladies ing mademoiselles, czujemyng sięg bardzong szczęśliwing, żeścieng sięg raczyłyng ukazacing. Jedliśmyng ing pillśmyng, za cong chcemyng — — —
— Ik ook, ik ook, — Ja też, ja też — przerwał mu mijnheer, kłaniając się głęboko, — ja też jadłem i piłem.
— Milcz pan, nie przerywaj mojej oracji chińskiej! — ofuknął go kapitan.
Chciał coś dodać, ale Matuzalem uprzedził go i rzekł, naprawdę po chińsku:
— Wiem, iż działałem przeciw zwyczajom waszego kraju, pragnąc panie ujrzeć. Ale chciałem wyrazić wam naszą wdzięczność i przeprosić za fatygi. Poza tem inna jeszcze przyczyna skłoniła mnie do
Strona:PL May - Matuzalem.djvu/502
Wygląd
Ta strona została skorygowana.
108