sam zniweczyć tę opinję, a poza tem obrazić nas, odmawiając naszej prośbie?
Muzułmanin nie odrazu odpowiedział. Walczył widocznie ze sobą. Wreszcie odezwał się:
— Nie, mój władco, nie chcę was obrazić. Wolę raczej złamać tutejsze zwyczaje. Zaraz wrócę z paniami.
Udał się do drugiego pokoju.
— Nie powinien pan był tego żądać — rzekł Liang-ssi. — Narusza pan, istotnie, tutejsze zwyczaje.
— Wiem o tem — uśmiechnął się Matuzalem. — Mam jednak pewne powody do takiego, a nie innego działania, powody, które pan sam na pewno zaaprobuje.
Zamienili te zdania po niemiecku, a więc rozumieli je wszyscy.
— Cóżto znaczy? — zapytał Turnerstick. — Czego pan nie powinien był zrobić?
— Żądałem, aby ukazały się kobiety tego domu, gdyż chcę im podziękować.
— I to ma być jakimś grzechem? A czy przyjdą?
— Tak.
— To pięknie — wtrącił Godfryd. — Nie wątpię, że okażemy się dżentelmanami. Prawda, mijnheer?
— Tak. Z przyjemnością powiem damom parę komplementów. A znam bardzo piękne i wyszukane.
Dopiero po dłuższej chwili wrócił Chińczyk, gdyż kobiety Musiały się przebrać. Miały twarze
Strona:PL May - Matuzalem.djvu/501
Wygląd
Ta strona została skorygowana.
107