fu i utworzyli własne państwo. Nazywają siebie pan-tse, przeciwnicy zaś zowią ich kuei-tse, synami djabła.
Uciskani przez wszystkich, pod wodzą dzielnych przywódców napadali na sąsiednie prowincje, aby odbić sobie straty. W owym czasie widziano ich gdzie niegdzie w sąsiedniej prowincji. Studenta ten konflikt miejscowy nie obchodził. Poprostu chciał ocalić napadniętego.
Oficerowi nie poszło to w smak. Potrząsał głową i rzekł:
— Jesteś pan wysokim urzędnikiem, ale obcym. Skoro chodzi o kuei-tse, nie jesteśmy zobowiązani do posłuchu.
— Tak? Istotnie? — zapytał groźnie błękitno-purpurowy.
Ten syn djabła wpadł w nasze rece i — — —
Umilkł, spojrzawszy na Matuzalema, który przysunął się doń groźnie. Ustąpił wraz z żołnierzami. Muzułmanin podniósł się tymczasem. Zbliżył się do Matuzalema, schylił głowę i rzekł:
— Allah niech błogosławi czyny twoich rąk i kroki twoich nóg, wielki rozkazodawco. Uratowałeś mnie. Nie odmawiaj mi nadal swej łaski — pozwól mi się oddalić!
— Czy jesteś pewny, że po drodze nie wpadniesz w podobną opresję?
— Przyszedłem tutaj, aby wypocząć. Ale zamiast wypoczynku znalazłem groźbę śmierci. Lecz dalej nic mi już nie grozi.
Strona:PL May - Matuzalem.djvu/482
Wygląd
Ta strona została skorygowana.
88