Przejdź do zawartości

Strona:PL May - Matuzalem.djvu/466

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

podłodze, poczem przyniesiono żywność, którą Matuzalem podzielił na porcje.
Dostojnicy jedli przy stole, a żołnierze na ziemi, na rozesłanych matach. Ponieważ Chińczyk niższego stanowiska nie powinien oglądać swego zwierzchnika podczas jedzenia, więc żołnierze usiedli tyłem do cudzoziemców, na znak szacunku, a nie lekceważenia, jakby się Europejczykom mogło wydawać.
Posiłek trwał pół godziny. Mimo, że Matuzalem nakazał wymarsz, żołnierze się ociągali. Matuzalem chciał wynagrodzić gospodarza; Liang-ssi poszedł go odszukać, ale wrócił z niczem. Lęk przed obojem wygnał z domu Chińczyka, to też napiwek wręczono jego żonie.
Jechano przez długie i wąskie przesmyki, przez zbocza gór i doliny. Napędzano konie, aby przed zmierzchem dotrzeć do celu. Żołnierze byli zmuszeni dotrzymywać kroku cudzoziemcom. Droga była pusta; nigdzie oddział nie spotkał wędrowca. Od czasu do czasu mijał jakąś drobną osadę, lub dom na ustroniu. Mieszkańcy zaciekawionem spojrzeniem oprowadzali dziwacznych podróżników.
Matuzalem jechał na przodzie; przez cały dzień był dziwnie milczący. Natomiast jego towarzysze rozmową skracali sobie czas podróży. Spostrzegli, że student bacznie przypatruje się miejscowości i rozgląda się, jakgdyby czegoś szukając.
Minęło popołudnie, zapadał wieczór, gdy wjechali na ostatnie wzgórze. Stąd widać było miasto Szin-hoa nad brzegiem wąskiej rzeki. Degenfeld kazał

72