Przejdź do zawartości

Strona:PL May - Matuzalem.djvu/451

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

łączyć, gdzie należy, na dowód, ze tu w Szao-tszeu szanuje się kuan Syna Niebios.
Czytelnik zapewne docenia dyplomatyczny wykręt studenta. Dzięki niemu mógł być pewny doskonałej wieczerzy. Mandaryn skłonił się nisko, skierował ku kanapie, na której spoczywał pies, schylił się głęboko I zapytał:
— Czy mam wskazać osobny pokój czworonożnej ekscelencji?
— Nie — odpowiedział z całą powagą, wstrzymując wybuch śmiechu, Matuzalem. — Ta ekscelencja jest moim przyjacielem i będzie mieszkać i spać u mnie.
— Jakie potrawy zechce jeść?
— Będzie jeść razem z nami i to samo, co my.
— Jeśli sądzić z jej niezwykłych rozmiarów, posiada ekscelencja duszę jakiegoś znakomitego praprzodka. Prawdopodobnie należy tej ekscelencji okazywać głęboki szacunek?
— Tak, przywykła do poważnego i pełnego szacunku traktowania. Jest bardzo niezadowolona, kiedy nie spotyka się z odpowiednim szacunkiem.
— Będzie ze mnie zadowolona, gdyż będę dbał o to, aby życzeniom tej ekscelencji zadość się działo.
Wycofał się, twarzą zwrócony w stronę gości. Zanim znikł, złożył przed każdym z obecnych, nie wyłączając psa, głęboki ukłon. Po kilku chwilach do pokoju weszła służba. Było jej tyle, ilu gości. Każdy

57