— Do Niemiec? — zapytał zdziwiony Liang-ssi. A to poco?
— Zapytaj go pan sam — odpowiedział student. Zapytaj go przedewszystkiem o nazwisko!
Mandaryn nie rozumiał po niemiecku. Ale z utkwionych w siebie spojrzeń domyślił się, że to mowa o nim. Na zapytanie Liang-ssi, odparł:
— Jin-tsian.
Liang-ssi cofnął się o parę kroków i zawołał:
— Jin-tsian! Ja nazywam się Liang-ssi.
— Liang-ssi! — krzyknął mandaryn. — Tak się nazywał mój brat, który zaginął.
Przez kilka chwil oglądali się badawczemi spojrzeniami. Ale zaraz potem zwarli się w gorącym uścisku.
— Co to znaczy? — zdziwił się kapitan.
— To bracia. Okazuje się, że nasz mandaryn jest drugim synem Ye-Kin-Li, — odparł Matuzalem.
Okrzykom zdumienia i radości nie było końca. Otoczono szczęśliwych braci i wyrażano im gorące powinszowania po niemiecku, holendersku i chińsku. Godfryd objął ich obu długiemi rękami i przycisnął z całej mocy do siebie.
— Niech was uścisnę, — krzyczał — synowie mego ulubionego kitajca! Mijnheer, uściśnij ich pan z drugiej strony!
— Owszem, — odpowiedział grubas, starając
Strona:PL May - Matuzalem.djvu/442
Wygląd
Ta strona została skorygowana.
48