Przejdź do zawartości

Strona:PL May - Matuzalem.djvu/406

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Dwunastu? Dlaczego aż tylu?
— Nas jest sześciu. Rozumiesz chyba, że będziemy zmuszeni natychmiast opuścić miasto.
— O, biada nam! Ulice są zamknięte!
— Posiadam paszport, który otworzy bramy ulic.
— Hm! Im dłużej myślę o tem, tem bardziej, jestem pewny powodzenia. Przejdę się trochę po ogrodzie.
Podniósł się i rozpoczął okólną wędrówkę po ogrodzie. Stroił jakieś dziwne miny, chichotał, mruczał coś pod nosem, i wreszcie wrócił do towarzyszów.
— Mam! — zawołał. — Wszystko widzę jasno przed sobą; tylko co do kulisów jestem jeszcze nieoświecony.
— No, gadaj!
— Wiadomo panu, że jestem wyższy od pana?
— Naturalnie. I cóż z tego?
Noli turbare circulos meos! — Nie wtrącaj się do moich cyrklów! Zauważył pan także, że jest pan grubszy ode mnie?
— Przyznaję, nie uszło to mojej spostrzegawczości.
— A co pan powie o postaci naszego dzisiejszego gospodarza?
— Że nie jest tak otyły jak ja, ani tak długi jak ty.
— Słusznie. Stanowi średnią arytmetyczną na-

12