Strona:PL May - Matuzalem.djvu/323

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— A więc wie pan, w jakim celu Wing-kan ukradł bogów?
— Tak.
— Zakopał ich w ogrodzie sąsiada, one zaś bez jego wiedzy przywędrowały do jego własnego ogrodu. To dobrze, gdyż dzięki temu uratowany został niewinny człowiek. Ale ci, którzy przenosili bożków, są zgubieni, jeśli ich wina wyjdzie najaw. Jestem wolnomyślnym kuan-fu i wiem, co sądzić o tych posążkach; atoli nie wszyscy tak myślą, jak ja, prawa zaś nasze są okrutne i krwawe. Jesteś pna moim gościem, więc i ja sam również zginę, skoro wyjawisz wszystko. Milcz pan zatem; milcz pan, bo jeśli powiesz za wiele, nie ujrzysz już nigdy swej ojczyzny, aczkolwiek jesteś tam potężnym kuan-fu! Zniknie pan tutaj w taki sposób, że nikt nie poniesie odpowiedzialności. Uratował mi pan życie. Cieszę się, że mogę panu teraz okazać wdzięczność. Ale musi pan milczeć, jeśli nie chcesz na nas wszystkich ściągnąć nieszczęścia!
Po tem ostrzeżeniu mandaryn zwrócił się do policjantów i kazał im zrewidować kulisów. Znaleziono pieniądze. Wyjęto im kneble z ust, i mandaryn zapytał groźnym tonem:
— Czy rozkazać, aby zmiażdżono wam palce, czy też zechcecie odpowiadać dobrowolnie? Weźcie pod uwagę, że was schwytano na gorącym uczynku i że zatem nie możecie się wypierać! Jeśli mi nie dacie odpowiedzi, których żądam, spotka was dziesięćkroć surowsza kara!

77