nam pokaże wraz z powitaniem rannem. Uważaj pan!
Pancernik zbliżał się z wielką szybkością. Nie upłynęło pięć minut, gdy z pokładu wzniosła się jeszcze chmura, poczem rozległ się wystrzał.
— Niestety, nie możemy odpowiedzieć, — rzekł Turnerstick — nie mamy na górze działa; wszystkie tkwią w skrzyniach. Ale pokażę im, żeśmy zrozumieli. Bierz pan ster i trzymaj go dokładnie tak samo, jak ja. Aha, angielski!
Istotnie na okręcie powiewała teraz błękitna flaga Wielkiej Brytanji. Kapitan pośpieszył ku tylnemu masztowi, opuścił czerwono-żółtą chińską flagę handlową, związał ją i wciągnął zpowrotem na górę.
Następnie nożem przeciął brasy żagli. Ciężkie maty uderzyły o maszty, że aż grzmiało. Wróciwszy do steru, kapitan rzekł:
— Ciężka i ryzykowna to rzecz! Ale możliwa przy obecnym wietrze. Nie chciałem odwiązywać majtków. Spójrz pan na nich! Strach bije im z oczu. Wiedzą, że nadszedł ich sądny dzień.
Parowiec zbliżył się, wyminął dżonkę, dał kontrparę i zatrzymał się.
Cała załoga znajdowała się na pokładzie. Komendant stał na mostku i badawczo przyglądał się dżonce. Oficer z pokładu zawołał po chińsku:
— Dszuen, ahoi! Nan-tao Szui-heu?
— Mój Boże! — zawołał Turnerstick. — I to ma być po chińsku? Niech się każe zamarynować! Niema ani jednej końcówki!
Strona:PL May - Matuzalem.djvu/218
Wygląd
Ta strona została skorygowana.
92