Strona:PL May - Matuzalem.djvu/217

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

inaczej, niewiele sobie robiąc nawet ze strzelb i rewolwerów. Natomiast Chińczyk jest wówczas bohaterem, kiedy mu nic nie grozi, albo kiedy jest pewien wygranej.
Wkrótce rozjaśniło się tak, że można było wzrokiem ogarnąć horyzont. Wówczas zauważono woddali okręt, parowiec, który wyrzucał z siebie potężne kłęby dymu. Degenfeld podszedł do kapitana, stojącego przy sterze, i zapytał:
— Cóżto za parowiec może być, master?
— Mogłoby panu odpowiedzieć każde dwuletnie dziecko. To okręt wojenny.
— Dobrze zbudowany, jak się zdaje.
— Czy dobrze! To krążownik cały ze stali. Nie chciałbym z nim wejść w konflikt. Ale przybywa na czas. Upłynęłyby godziny, zanimbyśmy zdołali wrócić do portu. A kto wie, co się może zdarzyć w ciągu takiego czasu. Lepiej udać się pod jego opiekę.
— Podzielam pańskie zdanie. Pozbędziemy się kłopotów.
— Gdybym tu znalazł sygnały, dałbym znać, aby się pośpieszył. Zresztą, zdaje się, że i tak zwrócono na nas baczną uwagę. Ujrzawszy nas, zmienił nieco kurs. Widzi pan obecnie te chmury. Nadaje pary. To znak, że nam niedowierza. Myśli, że zechcemy umknąć, i pragnie nas ubiec. Za dziesięć minut będziemy go mieli przy sobie.
— Pod jaką flagą żegluje?
— Tymczasem jeszcze nie wywiesił, ale zaraz

91