Przejdź do zawartości

Strona:PL May - Matuzalem.djvu/214

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Później, owszem, atoli upłynęło zbyt wiele czasu.
— Powinien pan był dowiadywać się wcześniej.
— Nie mogłem. Nie powinienem był nikomu zawierzyć, a sam nie śmiałem wracać do Kwéi-tszou. Kiedy po upływie lat pięciu zmieniłem się o tyle że mogłem przypuszczać, iż nie zostanę poznany, pojechałem do Seng-ho. Przyjaciel mego ojca, niestety, już nie żył, a o moich bliskich nikt nie mógł mi nic powiedzieć.
— To bardzo smutne dla pana i nieprzyjemne dla mnie. Muszę dotrzymać słowa, a zatem bezwarunkowo udam się do Seng-ho. Poza tem ojciec pana polecił mi odnaleźć zakopane przez niego pieniądze.
— Czy wie pan, gdzie je zakopał?
— Wiem.
— To dobrze! Ale czy jeszcze się znajdują na miejscu?
— Mam nadzieję. Chwilowo nie chciałbym o tem mówić. W odpowiedniej chwili pomyślimy o pieniądzach. Czy gotów pan pojechać do Niemiec, do ojca?
— Natychmiast! To się samo przez się rozumie tem bardziej że, na szczęście, jakoś mogę się porozumieć po niemiecku.
— Pan Stein pana nauczył?
— Tak. Pragnął słyszeć dźwięki swej mowy ojczystej. Chciał mieć przy sobie człowieka, z któ-

88