się dobrem sercem. Nietylko regularnie płacił komorne, lecz ponadto zasilał ją niespodziankami. Niebawem też powziął serdeczną sympatję do starannie wychowanych dzieci Steinowej. Sprawiało mu szczerą przyjemność, kiedy nazywały go „wujkiem“; naprawdę dbał o nie niczem bliski krewny.
Ryszard, najstarszy syn wdowy, był nader utalentowanym chłopcem. Nauczyciele polubili go i radzili matce, aby nie przerywała jego studjów. Niestety, cóż miała począć uboga wdowa. To był powód jej największych zgryzot. Wiedziała wprawdzie, że rzemiosło zapewni Ryszardowi dobrobyt, ale serce matczyne odczuwało boleśnie brak środków do zapewnienia synowi, odpowiedniej jego zdolnościom, edukacji.
Pewnego wieczora przyszedł do niej Matuzalem i rozmówił się z nią na ten temat z właściwą sobie lakonicznością. Aczkolwiek zachwycona, odrzuciła zmiejsca jego propozycję; student, niestropiony odmową zakończył rozmowę zdecydowanem oświadczeniem:
— Droga pani Stein, zauważyła pani chyba, że niechętnie mówię o sobie i swoich sprawach osobistych. Dziś zrobię wyjątek. Mój ojciec, bogaty piwowar, był o tyle ambitny, że chciał się poszczycić uczonym i sławnym synem. Ja sprzeciwiałem się albowiem chciałem zostać tem czem był mój ojciec, mianowicie piwowarem. Lecz opór nanic się zdał. Musiałem deklinować faba — bób, aczkolwiek przenosiłem chmiel nad wszystkie boby. O dalszych losach
Strona:PL May - Matuzalem.djvu/18
Wygląd
Ta strona została skorygowana.
14