przeludnieniu samej wsi, którego rozmiary stają się widoczne dopiero wtedy, gdy wyjątkowo szeroko otworzą się kanały odpływowe. To też robotnik rolny zostaje zepchnięty na najniższy poziom płacy i zawsze tkwi jedną nogą w bagnie pauperyzmu.
Trzecia kategorja względnego nadmiaru ludności, kategorja chroniczna, stanowi część czynnej armji robotniczej, lecz część zatrudnioną bardzo nieregularnie. W ten sposób jest ona dla kapitału wręcz niewyczerpanym zbiornikiem rozporządzalnej siły roboczej. Jej stopa życiowa spada poniżej przeciętnego, normalnego poziomu klasy pracującej: to właśnie czyni z niej szeroką podstawę dla specjalnych form wyzysku kapitalistycznego. Maksimum czasu pracy i minimum płacy roboczej cechują tę część klasy robotniczej. Poznaliśmy już, mówiąc o chałupnictwie, jej główną odmianę. Warstwa ta rekrutuje się stale zpośród robotników zbytecznych w wielkim przemyśle i w rolnictwie, a w szczególności z zanikających gałęzi przemysłu, gdzie rzemiosło upada w walce z rękodzielnictwem, rękodzielnictwo zaś — w walce z produkcją maszynową. Kategorja ta wzrasta w miarę, jak wraz z rozmiarami i z energją nagromadzania zwiększa się liczba robotników, przechodzących do szeregów „zbytecznych“. Ale stanowi ona zarazem tego rodzaju element klasy robotniczej, który sam się uwiecznia, i bierze stosunkowo większy udział we wzroście całej klasy robotniczej, niż pozostałe elementy. W istocie, nietylko masa urodzeń i zgonów, lecz również absolutna wielkość rodzin pozostaje w stosunku odwrotnym do wysokości płacy roboczej, a więc do masy środków utrzymania, któremi rozporządzają różne kategorje robotników. — Tego rodzaju prawo brzmiałoby jak niedorzeczność wśród dzikich, a nawet wśród cywilizowanych mieszkańców kolonij. Przypomina ono masową reprodukcję niektórych gatuntów zwierzęcych, indywidualnie słabych i zawzięcie tępionych[1].
- ↑ „Ubóstwo zdaje się sprzyjać płodności“ (A. Smith: „Wealth of nations“, ks. I, r. 8). Jest to nawet szczególnie mądre zrządzenie boskie, według wykwintnego i pełnego dowcipu Abbé Galiani‘ego: „Bóg czyni, że ludzie, zatrudnieni najpotrzebniejszemi pracami, rodzą się w wielkiej liczbie“. (Galiani: „Della moneta“, tom III, w zbiorze *Custodi‘ego „Scrittori classici italiani di economia politica. Parte moderna. Milano 1801“, str. 78). „Nędza, aż do ostatecznej granicy głodu i zarazy nie hamuje wzrostu ludności, lecz raczej dąży do powiększania go“. (*S. Laing: „National distress. 1844“, str. 69). Laing przytacza dane statystyczne, poczem ciągnie dalej: „Gdyby wszyscy ludzie żyli w dobrobycie, to światby się prędko wyludnił“.