Strona:PL Marx Karl - Kapitał. Krytyka ekonomji politycznej, tom I, zeszyty 1-3.pdf/692

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Wystąpił problem z korektą tej strony.

nagromadzenie jest masowe i szybkie, im kraj jest bogatszy, im bardziej przeto kolosalne są marnotrawstwo i zbytek — tem większa jest różnica między całkowitą masą wartości dodatkowej, a tą jej częścią, która zostaje zamieniona w kapitał.
Bogactwo, stanowiące fundusz spożycia kapitalisty i podlegające, abstrahując od przyrostu rocznego, bardzo powolnemu spożyciu, poczęści posiada tego rodzaju formy naturalne, w których mogłoby bezpośrednio funkcjonować jako kapitał. Do tych czynników bogactwa, które mogłyby funkcjonować w procesie produkcji, należą wszelkie siły robocze, bądź wcale niezatrudnione, bądź używane do czysto konwencjonalnych, a częstokroć haniebnych posług osobistych.
Stosunek, w jakim wartość dodatkowa dzieli się pomiędzy kapitał i dochód, zmienia się nieustannie i określony jest przez okoliczności, których w tem miejscu nie możemy rozpatrywać szczegółowo. To też kapitał, zastosowany w danym kraju, stanowi wielkość nie stałą, lecz zmienną. Stanowi on zmienny, elastyczny ułamek rozporządzalnego bogactwa, mogącego funkcjonować jako kapitał.
W każdym razie tym, który dokonywa podziału wartości dodatkowej na kapitał i dochód, jest kapitalista. A więc podział ten jest aktem jego woli. O tej części pobieranego przezeń haraczu, którą on nagromadza, mówi się, że ją zaoszczędza, ponieważ jej nie przejada, to jest ponieważ służy mu ona do pełnienia funkcji kapitalisty, a mianowicie funkcji zbogacania się.

Kapitalista o tyle tylko, o ile jest uosobionym kapitałem, ma rację bytu w dziejach oraz owo historyczne prawo istnienia, które, jak twierdzi dowcipniś Lichnowski[1], jest prawem bez daty. O tyle tylko jego własna przejściowa konieczność dziejowa zawarta jest w przejściowej konieczności dziejowej kapitalistycznego trybu produkcji. Ale zarazem wtedy bodźcami jego postępków nie są używanie i wartość użytkowa, lecz wartość wymienna i jej pomnażanie. Jako

  1. Ks. F. Lichnowski, członek Zgromadzenia Narodowego niemieckiego w r. 1848, mówiąc o sprawie niepodległości Polski, — nazwał prawo historyczne prawem, które nie ma żadnej daty, przyczem ów polakożerca popełnił zabawny polonizm („Keinem Dathum nicht hat“). Patrz artykuły Marksa o kwestji polskiej w „Neue Rheinische Zeitung“. Przekład polski w wydawnictwie Polskiego Archiwum Komunistycznego w Moskwie; „Z pola walki“, Nr. 4, rok 1927. Tł.