Strona:PL Marx Karl - Kapitał. Krytyka ekonomji politycznej, tom I, zeszyty 1-3.pdf/628

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Wystąpił problem z korektą tej strony.

Ekonomja polityczna klasyczna zaczerpnęła z życia powszedniego kategorję „ceny pracy“, nie poddając tej kategorji dalszej krytyce, aby później zapytać się, jak określamy tę cenę? Przekonała się niebawem, że zmiany w stosunku popytu i podaży nic me wyjaśniają w cenie pracy, podobnie jak wszelkiego innego towaru, prócz jej zmian, to znaczy wahań cen rynkowych poniżej lub powyżej pewnej wielkości. Jeżeli popyt i podaż pokrywają się, to przy innych warunkach niezmienionych wahania ceny ustają. Ale też wtedy popyt i podaż przestają cokolwiek wyjaśniać. Cena pracy, jeżeli popyt i podaż pokrywają się, jest ceną pracy, określaną niezależnie od popytu i podaży, jest jej naturalną ceną, którą rozpoznano w ten sposób jako właściwy przedmiot badań. Albo też brano dłuższy okres wahań ceny rynkowej, rok naprzykład, i znajdowano potem, że jej wzniesienia i spadki wyrównywują się, dając przeciętną wielkość średnią, wielkość stałą. Oczywiście, wielkość ta musiała być określona inaczej, aniżeli znoszące się wzajemnie odchylenia od niej samej. Cena ta, górująca nad przypadkowemi rynkowemi cenami pracy i regulująca je, „cena niezbędna (fizjokraci) lub też „cena naturalna“ pracy (Adam Smith), może być tylko, podobnie jak ceny innych towarów, wartością jej, wyrażoną w pieniądzach.
Ekonomja polityczna sądziła, że w ten sposób od przypadkowych cen pracy dotrze do jej wartości. Dalej, wartość tę, jak wartość innych towarów, określano kosztami produkcji. Ale czem są koszty produkcji robotnika, czyli koszty, potrzebne do wytworzenia lub odtworzenia samego robotnika? Zagadnienie to ekonomja polityczna bezwiednie podstawiła zamiast zagadnienia pierwotnego, gdyż kręciła się ona w kolko dookoła kosztow pracy, jako takiej, i nie mogła stąd wybrnąć. A więc to, co zwie ona wartością

    wego wydania słownika“ (K. Marx: „Misère de la Philosophie str. 34, 35, wyd. poi. r. 1886, str. 58). Jeszcze dogodniej jest oczywiście nic wogóle przez „wartość“ nie rozumieć. Wtedy można, bez ceregieli, wszystko podciągnąć pod tę kategorję. Tak czyni naprzykład J. B. Say: Co to jest „valeur (wartość)? Odpowiedź: „to, czego rzecz jest warta“. A co to jest „cena“? Odpowiedz, „wartość rzeczy, wyrażona w pieniądzach“. A dlaczego „praca ziemi... ma wartość? Bo ludzie wyznacza jej cenę“. A więc wartością jest to, czego rzecz jest warta, ziemia ma „wartość“, ponieważ jej „wartość“ jest wyrażona w pieniądzach! Jest to bądź co bądź bardzo prosta metoda porozumiewania się w sprawie wszelkich: „dlaczego“ i „jak“.