Wzmiankę tylko poświęcimy warunkom materjalnym, śród których odbywa się praca fabryczna. Wszystkie organy zmysłów przytępiają się jednakowo wskutek pracy przy temperaturze sztucznie podwyższonej, w atmosferze przesyconej odpadkami
to nie wpuszczają go, póki nie minie śniadanie, przez co traci czwartą część płacy dziennej. Musi on jeść, pić i spać na komendą... Despotyczny dzwonek wypędza go z łóżka, odwołuje od śniadania i od obiadu. A cóż dopiero w samej fabryce? Tu fabrykant jest ustawodawcą absolutnym. Własną władzą stanowi regulaminy fabryczne; poprawia i uzupełnia ten swój kodeks według własnego upodobania. A gdyby nawet umieścił w nim największą niedorzeczność, to jednak sądy powiedzą robotnikom: Skoroście dobrowolnie przyjęli tę umowę, to teraz musicie ją wykonywać... Robotnicy ci są skazani na to, aby od dziewiątego roku życia aż do samej śmierci żyć pod fizycznym i moralnym kańczugiem“. (F. Engels: „Die Lage der arbeitenden Klasse in England. Leipzig 1845“, str. 217 i nast.; wyd. sztutg., str. 180 i nast.). Co „sądy powiadają“, to zaraz wyjaśnię na dwóch przykładach. Pierwszy z tych wypadków zdarzył się w Sheffield, w końcu r. 1866. Pewien robotnik zgodził się do fabryki metalowej na dwa lata. Na skutek nieporozumienia z fabrykantem porzucił on fabrykę i oświadczył, że pod żadnym warunkiem nie chce więcej pracować u niego. Oskarżono go o złamanie umowy i skazano na dwa miesiące więzienia. (Jeżeli fabrykant łamie umowę, to odpowiada tylko przed sądem cywilnym i grożą mu tylko grzywny). Po odsiedzeniu tych dwóch miesięcy otrzymuje wezwanie fabrykanta, aby zgodnie z umową stawił się do fabryki. Robotnik odpowiada odmową. Już i tak odpokutował za złamanie umowy. Fabrykant skarży go ponownie, i sąd go powtórnie skazuje, chociaż jeden z sędziów, Mr. Shee, publicznie piętnuje ten absurd prawny, że ktoś może bodaj przez cale życie być wciąż w kółko skazywany za jeden i ten sam występek, względnie przestępstwo. Wyrok ten został wydany nie przez „great unpaid“ [„wielkich nieopłacanych“ — czyli wiejskich sędziów pokoju — K.] zaściankowych Dogberies; lecz zapadł w Londynie, w jednej z wyższych instancyj sądowych. [Przypis Engelsa do 4-go wydania. Dziś ten stan rzeczy zmienił się... Z wyjątkiem niektórych wypadków poszczególnych — naprzykład gazowni publicznych — robotnik jest dziś w Anglji równouprawniony z fabrykantem pod względem zrywania umowy d podlega za to tylko cywilnej odpowiedzialności]. Drugi przypadek zaszedł w Wiltshire, w końcu listopada 1863 t. Około 30 tkaczek, pracujących przy krosnach mechanicznych u niejakiego Harruppa, fabrykanta sukna w Leower’s Mill pod Westbury Leigh, zastrajkowało z powodu, że ów Harrupp miał arcymiły zwyczaj potrącania im z płacy kar pieniężnych za spóźnianie się z rana, a mianowicie: 6 pensów za dwie minuty, szylinga za trzy minuty, szylinga i 6 pensów za 10 minut. Czyni to 9 szylingów za godzinę czyli 4 funty i 10 szylingów za dzień, podczas gdy ich przeciętny zarobek nie przekraczał nigdy 10 — 12 szylingów tygodniowo. Harrupp najął sobie chłopca, któremu kazał trąbieniem oznajmiać o godzinie otwarcia fabryki, co ten niekiedy czynił jeszcze przed szóstą rano. Robotnikom, których niema przed progiem fabryki w chwili gdy ustaje głos trąbki, zamykają bramę przed nosem, a przed wpuszczeniem do fabryki zapisują im kary pieniężne. A że przytem w budynku niema zegara. więc nieszczęsne „ręce“ są zdane na laskę i niełaskę młodocianego