Przejdź do zawartości

Strona:PL Mark Twain - Yankes na dworze króla Artura.pdf/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ludzi, którzy mnie otaczali. Rozum mój uważał ich za obłąkanych, wbrew wszelkiej oczywistości. Zupełnie nieoczekiwanie i przypadkowo przypomniałem sobie pewną rzecz: wiedziałem, że jedyne większe zaćmienie słońca w pierwszej połowie VI-go stulecia miało miejsce 21 czerwca 528 roku i rozpoczęło się trzy minuty popołudniu. A więc, o ileby starczyło mi sił na przeżycie 48 godzin w tych warunkach, mógłbym się przekonać ile prawdy mieści się w słowach chłopca. Tak czy inaczej, będąc praktycznym obywatelem Connecticutu, odłożyłem rozstrzygnięcie tej najbardziej palącej dla mnie kwestji do oznaczonego dnia i godziny. Tymczasem zaś, biorąc pod uwagę istniejący stan rzeczy, postanowiłem sobie wyciągnąć zeń jaknajwiększe korzyści. Rozumowałem jak następuje: o ile teraz istotnie jest w. XIX i znajduję się w domu warjatów, skąd przez pewien czas nie uda mi się uwolnić, to mogę z łatwością stanąć na czele tego zakładu, jako najbardziej zdrowo myślący osobnik z pośród wszystkich jego mieszkańców.
W przeciwnym zaś razie, jeżeli przeniosłem się dziwnym cudem rzeczywiście w VI-e stulecie, to muszę się zadowolić projektami, wymagającemi nieco więcej czasu: za jakie trzy miesiące będę mógł rządzić całym krajem, jako najbardziej wykształcony człowiek tego czasu, urodzony o 1300 lat później od wszystkich, istniejących tu w obecnej chwili. W każdym bądź razie, nie należę do ludzi, marnujących czas, z chwilą gdy wszystko obmyśliłem, zacząłem z miejsca działać.
— A więc mój drogi Klarensie, jeśli tak brzmi w rzeczywistości imię twe — zwróciłem się do chłopca — czy nie zechciałbyś mi wyjaśnić tego i owego? Jak np. nazywa się ten człowiek, który mnie tu przyprowadził?