Przejdź do zawartości

Strona:PL Mark Twain - Yankes na dworze króla Artura.pdf/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

początku 513 roku. Oblałem się zimnym potem. Przerwałem mu i nieśmiało zapytałem:
— Przepraszam cię, przyjacielu, w jakim roku powiedziałeś, żeś się urodził?
— W 513.
— W 513 roku! Nic nie rozumiem! Posłuchaj, mój drogi chłopcze, jestem cudzoziemcem i nikogo tu nie znam, bądź ze mną szczery i otwarty. Powiedz mi, czy jesteś przy zdrowych zmysłach?
Odpowiedź brzmiała, że najzupełniej.
— A ci wszyscy ludzie dookoła są również zdrowi?
Znowu nastąpiła twierdząca odpowiedź.
— A więc w takim razie to ja zwarjowałem lub też zdarzyło się ze mną coś niesamowitego. Ale przypuśćmy, że nie jest to dom warjatów, może mi powiesz, dokąd w takim razie trafiłem?
— Do zamku Króla Artura — brzmiała odpowiedź.
Przeczekawszy chwilę, by się oswoić z tą myślą, rzekłem:
— Dobrze, jakiż więc rok mamy teraz według ciebie?
— Pięćset dwudziesty ósmy, dziewiętnasty czerwca.
Serce mi się ścisnęło gdy pełen rozpaczy uprzytomniłem sobie, że nigdy, nigdy już nie ujrzę swych przyjaciół, — wszyscy oni przyjdą na świat dopiero za trzynaście stuleci!
Zdaje się, że uwierzyłem chłopakowi, sam nie wiem dlaczego. Coś mi szeptało, że to prawda, pomimo że mój rozsądek nie mógł się z tem wszystkiem pogodzić i głośno przeciw temu protestował. Nie wiedziałem, jak się ustosunkować do okoliczności oraz do