Strona:PL Mark Twain - Przygody Hucka 02.djvu/051

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— To w sam raz. Niechże panienka tam posiedzi u nich do dziewiątej wieczorem i powróci, ale nie sama. Koniecznie trzeba, żeby ktoś panienkę odprowadził przed jedenastą. Po powrocie proszę postawić tu, w tem oknie, świecę zapaloną i czekać do jedenastej. Gdy ta godzina wybije, a ja się wcale nie pokażę, to będzie znaczyło, że mnie tu niema, żem już daleko i bezpieczny. Wtedy może panienka postarać się o to, aby obu niegodziwców wsadzono do więzienia.
— Dobrze — odpowiada — uczynię to.
— Gdybym zaś nie uciekł, lecz był razem z nimi uwięziony, to panienka ujmie się za mną, opowiedziawszy o wszystkiem. Czy będzie mnie panienka broniła z całej siły?
— Ma się rozumieć, że będę. Włos ci z głowy nie spadnie — odrzekła i widzę, że jej się nozdrza rozszerzają, a oczy iskrzą.
— Jeśli ucieknę — mówiłem dalej — to nie będzie mnie tu, aby dowieść, że ci dwaj urwipołcie nie są stryjami panienki, a dowieść mógłbym, gdybym został. Pod przysięgąbym zeznał, co to za ptaszki... opowiedziałbym wszystko a to coś znaczy. Są wszakże inni... tacy, którzy lepiej to zrobią odemnie... tacy, o których nikt nie będzie powątpiewał, że prawdę mówią, którym prędzej, niż mnie, uwierzą. I zaraz panience powiem, gdzie ich znaleźć. Proszę tylko o ołówek i papier. O... jest! „Bricksville. Król Jaki Taki.“ Niech panienka dobrze to schowa. Jeżeli sąd zechce mieć pewne wiadomości o stryjach, pośle tylko do Bricksville z zawiadomieniem, że zna-