Strona:PL Maria Rodziewiczówna - Ragnarök.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

niem, którego całem bogactwem, wartością i siłą jest uroda, podobanie się mężczyznom, ciałem. Nie urabiano mi głosu, ruchów, figury; nie strojono mnie, nie wmawiano, żem przystojna i szykowna, nie uczono mnie robótek i nie trzymano przede mną w tajemnicy, jako zgorszenie i nieprzyzwoitość, prawdziwej treści małżeństwa i macierzyństwa.
Ojciec o jedno się troskał: żebym była zdrowa, stryj o to, żebym nigdy nie była oszukana i wyzyskana, ergo, żebym wszystko znała i umiała, a ja sama z natury miałam do tego systemu podatny charakter. Ojciec mawiał: „Dwie rzeczy dają równowagę: zdrowie i praca“. Stryj mawiał: „Kto ma być szewcem, powinien się znać na skórach; adwokat studjuje kodeks, nikt przed medykiem nie kryje organizmu ludzkiego — dlaczegóż przed kobietą kryją, jak hańbę i wstyd, jej najświętsze obowiązki i zadanie? Dlaczegóż ją okłamują i nieświadomość czynią cnotą? A potem się dziwią, że chaos jest w ludzkich urządzeniach. Jakie macie kobiety, takie będziecie mieli społeczeństwo!“
Ci dwaj kierowali mną i kształcili. A potem wyjechałam z stryjem za granicę, poznałam sztukę we Włoszech, ład w Niemczech, postęp w Anglji, ludzi, ich stosunki i życie wszędzie. Mam już dwadzieścia pięć lat i nigdym nie pomyślała o małżeństwie. Co prawda, i pokus nie miałam: mężczyźni takich kobiet, jak ja, ani pożądają, ani wybierają sobie na towarzyszki życia. Rodzice, wychowujący „panienki“, wiedzą, jaki towar popłaca na kobiecej targowicy, a ponieważ ich marzeniem jak najprędzej pozbyć się córek, rozumiem ich system i przyznaję zupełną konsekwencję. Ludzie dotychczas zachowali tradycję pasterskiego życia, celują nadewszystko w hodowli i handlu bydła.