Strona:PL Maria Rodziewiczówna - Barbara Tryźnianka.djvu/152

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Lustra mahoniowe z bronzami Nr. 41 rs. 30 — kto da więcej?
— Czy te portrety warte po 10 rubli? — zagadnęła Tomka Malecka.
— Do zasłonięcia czeluści pieca czy komina?
— Ot — dobrze, jak jaki lanszaft wisi na ścianie.
— Jako »lanszaft« — to one nie świetne, ale jest tam jedna jakaś babcia w pudrowanej peruce — i jakiś biskup podpisane Bacciarelli — te będzie też Strażyc licytować. Reszta — pacykarstwo. W każdym razie — wszyscy więcej warci od nas żyjących — co już nie mamy ściany, żeby nasz lanszaft powiesić.
— Masz — popsuła mi pani swą gawędą świetny figiel — Strażyc za tanio dostał mahoniowy stół. Co idzie? Aha — krzesła. 40 rubli! — wpadł znowu w tok licytacyi.
Władek zbliżył się do niego.
— Czy cię ojciec przysłał z pieniędzmi?
— Albo co?
— Bo jeżeli licytujesz na żarty — możesz się załapać. Żydzi cię podlicytują — i zostawią.
— A ty z Pułaską — chcecie to wszystko tanio dostać.
— Rozumie się, że nie pozwolimy, aby familijne pamiątki poszły do miasteczka!
— Brońcie ich tedy, brońcie — ale za dobrą monetę.