Przejdź do zawartości

Strona:PL Maria Konopnicka - O krasnoludkach i o sierotce Marysi.djvu/249

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


P



IV.

Po same łokcie roboty miała sierotka, zanim jako tako chatę Skrobkową oprzątnęła. Zaglądała też raz po raz i do ogródka.
Opuszczenie tam było takie, że Marysię za serce targało.
— Gdyby tak trochę lnu albo konopi! — myślała. — Dopierożby była uciecha: sprzątnąć, osuszyć, wymiędlić, a w późne zimowe wieczory prząść nitki złociste!
Matka jej przy takiej robocie siadywała i śliczne pieśni śpiewała...
— A gdyby ze dwa zagonki kapusty! Ziemia czarna, rodzajna, główki kapusty byłyby wielkie, jak dynie!
I zamyślała się Marysia sierotka, jakby z wiosną do tego ogródka ręce przyłożyć.
— Na wiosnę — myśli — to jużci trzeba w tym