Przejdź do zawartości

Strona:PL Marcin Bielski - Satyry.pdf/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
65

I teraz co czynimy, skoro to usłyszą,
Wnet jeden do drugiego nowiny rozpiszą.
Będą sobie powiadać, z nas biesiady stroić,
I to w dworstwo obracać, cóż chcą żony broić?

Coś nowego chcą kować, płocha żeńska rada,
175 

Ali z nimi gotowa będzie o to zwada.


KONSTANCYA.

Nuże, nuże moje przyjaciółki,
Czas do rady, zdziaławszy gomółki,
Trzeba, by się każda wystrzegała,

By serwatką w radzie nie śmierdziała.
180 

Bo my często małdrzyki tworzymy,
Ludziom pod nos podołki kurzymy.
Włosy długie, rozum krótki mamy,
W takie rzeczy próżno się wdawamy;

Moja wróżka tak mi ukazuje,
185 

Iż się wasza rada zopakuje.


KATARYNA.

Nie wiem, co za ducha masz, pływasz przeciw wodzie,
A co jedno przerzeczesz, ciągniesz ku niezgodzie,
Szkodać i tego słowa mówić, Konstancyja,

Właśniej, gdy cię nazową pani Dyszkordyja.
190 

Mówisz przeciwko sobie, bez rozmysłu wszego,
Mając męża, jak słyszę, w radzie niczemnego.
Ile mogę rozumieć po twojej osobie,
Więcej mu ty panujesz, niż kiedy on tobie;

A nie wierzę, abyś go miotłą nie bijała,
195 

I wotum mu do rady sama nie pisała.


POLIXENA.

Znam ja dobrze jej męża, Gotardem ji zowie,
Chromy i jednooki, zająka się w mowie;