Przejdź do zawartości

Strona:PL Marcin Bielski - Satyry.pdf/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
63

Nam każą doma siedzieć, prząść kądziel a motać,

A sami dzień podle dnia będą jeżdżąc łokać;
110 

Doma stęka, nie może, ale indzie skoczy,
Swą gardzi, a na cudzą czart rozedrze oczy.
Co też na wojnie zbroją, widzimy na oko,
Jako ziemię spustoszą braciej swej szeroko.

Ci o tem dobrze wiedzą, co ich to dolega,
115 

Jako rycerz od lasa pstrej krowie zabiega,
Jako zasię z niewodem do stawku zachodzi,
Chocia tam ryb nie sadzał, a wżdy po nie brodzi.
Co też mówisz, iż jeżdżą w złą chwilę na roki,

Sobie sami w tem krzywi, iż czynią odwłoki;
120 

Snadniećby w to, by chcieli, wszyscy ugodzili,
Iżby ku tym utratam tak nie przychodzili.
Nie trzeba ich żałować, gdy się w tem nie czują,
Iż praw swoich nierządnych znowu nie przekują;

Co też mówisz, iż panie chodzą ochędożnie,
125 

Czynią to za zwyczajem starodawnym drożnie.
Jeśli ich ochędostwo cnoty nie naruszy,
Każdy im to za dobry obyczaj potuszy;
Mamy to z Veturiej, onej rzymskiej paniej,

Gdy jej syn Koriolan obegnał Rzym za niej;
130 

Nie chciał nazad ustąpić, gdy rada prosiła,
Aż gdy matka z paniami k niemu przystąpiła.
Nie czynim nic nowego, czego nie bywało,
Wiele się takich rzeczy pierwej przygadzało;

Jeśliście historyje stare kiedy czciły,
135 

Jako panie i panny na koniech jeździły,
Królestwa posiadały, mocarze pobiły,
Żaden się im nie oparł, każdego zwalczyły;
Jedna Pentesylea, co u Trojej była,

Dziesięć mężów walecznych swą ręką pobiła.
140 

139 Pentesylea.