Przejdź do zawartości

Strona:PL Marcin Bielski - Satyry.pdf/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
62
KONSTANCYA.

Nie zda mi się, byśmy w to trafiły,

Jakośmy tu sobie zamyśliły;
80 

Jeślibyśmy swe męże ganiły,
Sobiebyśmy sromotę czyniły.
Bo my z mężów swych ućciwość mamy,
I przodkiem je wszędzie przekładamy;

Samo przyrodzenie okazuje,
85 

Iż mąż żenie zawżdy rozkazuje.
Pisze Mojżesz i drudzy prorocy,
Iż żona jest w swego męża mocy;
Mężowie są naszy gospodarze,

Muszą zawżdy w pracej być na sparze,
90 

Nędze cierpieć na wojnie, gardłować,
Jako ich stąd nie mamy żałować?
A my doma siedzimy by kwoczki,
Upstrzywszy się, rzegocąc by sroczki,

Pójdziem w plęsy, gonionego, w skoki,
95 

A męże nam pozwano na roki.
Musi jechać, bo już rok zawity,
Wdział opończę, — pani axamity.
Pani doma co chce, to je, pije,

A mąż w drodze iście nie utyje.
100 

Patrzcież pilnie, w jakiejeśmy cenie,
Mąż nic niema, wszystko oddał żenie.
Próżno tedy tych rzeczy poruszać,
Mali być źle, lepiej nie pokuszać.


POTENCYANA.
I cóż za gospodarstwo po swych mężach znacie,
105 

Że je tak nad obyczaj barzo przekładacie?
Przypatrz się jedno dobrze, jako poczynają,
Żon ze wszystką robotą doma odjeżdżają.