Przejdź do zawartości

Strona:PL Marcin Bielski - Satyry.pdf/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
17

A wżdy im to niewdzięczno, o naszem złem radzą,
Więcej im zawżdy Prusy niźli Turcy wadzą.
To rzekszy, poszła płacząc zaraz z wojski swymi,
A Polska jęła słowy narzekać rzewnemi:

Niebo i płodna ziemio bądź ze mną żałosna,
385 

Iż jest taka ślepota w moich synach sprosna.
Oto mi bliską plagę sąmsiada winszuje,
A wżdy z nich żaden się w tem bynajmniej nie czuje.
Cóż ja mam z nimi czynić uboga sierota,

Nie mam skarbów po temu, nie mam śrebra, złota.
390 

W budowanych miastach, zamkach małom się kochała,
W przestronem polu zawsze wszystkę ufność miała:
Skarby moje, chleb, piwo, żelazo na pługi.
Potraciłam cne ony swej ojczyzny sługi,

Którychem dość piersiami swemi wychowała,
395 

I prawie na wszystek świat wszędzie rozsyłała.
Niepośledniejsza była Wanda, moja córka,
Nad którą jeszcze stoi usypana górka.
Wiele z mych synów, mężów czystych wychadzało,

Wiele i królów sławnych z rycerstwem bywało:
400 

Był on święty Piast, byli cni Bolesławowie,
I z Władysławy oni też Kazimierowie.
Bywali i panowie radni prawie święci,
Którzy Rzeczpospolitą mieli na pamięci.

Piasek morski a niżbym ich zliczyła słowie.
405 

Różniejszych obyczajów są dziś synaczkowie,
Którzy tylko macają, gdzie kupić zagony,
A małą pieczą mają o dobro Korony.
Smoleńsk wzięto, a wżdy ich to namniej nie ruszy,

Sląsko dawno odpadło, a wżdy na to głuszy.
410 

Tatarzyn ruskie ziemie częstokroć plondruje,
A przedsię przeciwko im nikt się nie gotuje.

384 Polska ziemia.