Przejdź do zawartości

Strona:PL Marcin Bielski - Satyry.pdf/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
91

A drugie ręczną strzelbą mają was ratować,
Co narychlej proporce na parkan wprawować,
Aby drugim do tego dały pewne znaki.
Jest też drugi obyczaj dobywania taki.

Pieszych kilka tysięcy niechby mieli niecki,
915 

Hrube, mocne, lipowe, iść z niemi w przycieczki
Pod parkan, włożywszy je na swoje ramiona,
Iść skokiem, schyliwszy się, mając swe znamiona;
Połóż koniec na ziemi, drugi na parkanie,

Załóż ogień z saletrą, nic ci się nie stanie.
920 

Odbież skokiem wszystkiego, niech powoli gore,
Jeśli suchy, czas będzie, będą ognie spore:
Nie zagasi go wodą pod oną pałubą,
Chocia na to uderzy klofą z wierzchu grubą.

Gdy tą sprawą pójdziecie wkoło miasta na nie,
925 

Wnet ukażą przymierza znamię na parkanie.
Albo też mieć mozdzierze i k nim kule wielkie,
Które w mieście przebiją budowanie wszelkie.
Ludzi wiele pobiją, stłuką domy, dachy,

Będą na obegnańce niemałe przestrachy:
930 

Ale tam więcej godzić, gdzie prochowe lochy,
Obszywszy kule płótnem, zapali w nich prochy.
Kula ma być kamienna, jako cebr na wielkość,
Miej na to wagę mierną, kędy trzeba, naprość;

Nuż zasię jak ogniste kule działać macie,
935 

Nauczę was, jeśli mię pilno posłuchacie.
Może po to niechodzić do puszkarskiej szkoły,
Trzeba płótna, saletry, siarki, nici, smoły;
Uczyń jakoby piłę z płótna sowitego,

Zawiń w to z tych materyj prochu niesprawnego.
940 

Obszyj to jako piłę mocnemi niciami,
Obciągń mocno ze wszech stron z konopi stryczkami;

935 Kule ogniste.