Przejdź do zawartości

Strona:PL Marcin Bielski - Satyry.pdf/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
89

Tam między obegnańce mór się prędko rzuci,
Zdychać będzie od smrodu, który go zacuci.
Gdzie miasto leży w równi, nad jakim potokiem;

Niżej zastawić potok, wytopi je skokiem,
850 

Jeśli groblą wysoko na dole usypie.
Tak się z miasta dla wody co żywo posypie;
Jeśli się wam nie zdarzy takowa nauka,
Toć wasza napewniejsza będzie na to sztuka:

Obledz nieprzyjaciela, nie puszczać żywności,
855 

Nie może tam długo trwać każdy lud w wielkości.
Moskwy wszędzie na zamcech będą tłumy wielkie,
Prędko strapi głód, nędza, przyrodzenie wszelkie.
Ale moi synowie, co tylko patrzają

Łupów, wjazdów, a zamek daleko mijają,
860 

Gdy usłyszą pukawki, działo w zamku runie,
Ali nasz z płochą twarzą precz od zamku dunie;
Tego fortelu nie wie, gdzie wiele pukają,
Iż takie obegnańce po woli miewają.

Bo pukają z bojaźni, chcąc ludzie odstrzelać,
865 

Gdy mu prochów nie stanie, musić się podtulać;
Na takowe pukanie zdziałać w sukniach cienie,
Jak piechotę przy szańcach spostawiać, przy ścienie.
Niechaj stoją na palach, zdziałać im rusznice,

Pójdzie k nim gęsta strzelba z zamku, z hakownice;
870 

Używiesz krotofile, śmiejąc się za szańcem,
Jedno umiej poczynać z tym marsowym tańcem.
Dawszy się im do wolej kilko dni napukać,
Potem na nich fortelów ze wszystkich stron szukać;

Umieć się podszańcować, stać na dobrym razie,
875 

Gdzieby był patrzającym z blanków na przekazie.
Drugim leść po drabinkach, albo iść k szturmowi,
Niech się chwieje fortuna, przydzieć ku końcowi;

850 Woda.